Spłacanie zobowiązania zgodnie z harmonogramem, ugoda z bankiem, odfrankowienienie, unieważnienie umowy kredytowej – właśnie takie 4 wyjścia mają frankowicze, którzy w latach 2000. skusili się na atrakcyjny kredyt we frankach szwajcarskich. Uznanie umowy za niebyłą to jedno z częściej wykorzystywanych rozwiązań. Czy to zawsze najlepsze rozwiązanie? Kiedy unieważnienie kredytu we frankach się nie opłaca?
Jakie plusy ma unieważnienie umowy frankowej? Dlaczego warto?
Unieważnienie umowy we frankach szwajcarskich ma zasadniczy plus – powoduje całkowite uwolnienie się od zaciągniętego zobowiązania. Dzięki temu wyeliminowana zostaje konieczność spłaty rat, a frankowicz zyskuje nowe życie. Dodatkowo na skutek konieczności wyrównania rozliczeń między bankiem i kredytobiorcą (instytucja oddaje wszystkie wpłacone środki, w tym opłaty, odsetki i zabezpieczenia, np. ubezpieczenie niskiego wkładu własnego, a kredytobiorca pozyskane środki), dłużnik przez pewien czas korzystał z całkowicie darmowego kredytu. Zgodnie ze stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej taki skutek ma być karą dla instytucji za stosowanie zapisów abuzywnych. Co ważne w efekcie unieważnienia umowy kredytu, nieruchomość kupiona za środki pochodzące z banku staje się w całości własnością frankowicza.
Wady unieważnienia umowy frankowej – kiedy się nie opłaca?
Unieważnienie umowy kredytowej nie zawsze jest opłacalne, ponieważ w pewnych sytuacjach ma swoje wady. Pierwszy przypadek jest wtedy, gdy spada wartość franka szwajcarskiego w stosunku do złotówki, natomiast prognozowany jest wzrost kursu tej waluty. Wtedy prawdopodobnie dużo bardziej opłacalnym ekonomicznie rozwiązaniem będzie przewalutowanie kredytu frankowego. Ponadto unieważnienie zobowiązania może być nieopłacalne dla kredytobiorców, którzy do tej pory wpłacili do banku mniej środków, niż uzyskali przed laty w ramach kredytu bankowego. W związku z tym konieczne będzie jednorazowe wpłacenie do banku stosunkowo wysokiej kwoty w ramach uregulowania wzajemnych roszczeń (o czym mowa niżej). Dla wielu osób może stanowić to nie łada problem. Warto także zaznaczyć, że unieważnienie umowy kredytowej nie zawsze oznacza koniec batalii sądowej pomiędzy frankowiczem a instytucją finansową. Banki mają prawo do wytoczenia powództwa o zwrot wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Aktualnie sądy oddalają takie roszczenia, jednak sytuacja na rynku kredytów frankowych wciąż jest dynamiczna i trudno przewidzieć jak będzie się rozwijać.
Teoria salda a teoria dwóch kondykcji – która się nie opłaca podczas unieważniania kredytu frankowego?
Wspomniano wcześniej, że gdy unieważniane są umowy frankowe, zachodzi konieczność natychmiastowego dokonania rozliczeń pomiędzy bankiem oraz frankowiczem. Sądy w wyliczeniach należnych kwot mogą stosować 2 metody, jedna z nich jest korzystniejsza dla frankowicza, z kolei druga dla banku. W przypadku teorii salda pieniądze zwraca ta strona, która uzyskała większą korzyść. Rozwiązanie to nie jest korzystne dla kredytobiorcy. Wynika to z faktu, że gdy kredytobiorca spłacił mniej, niż uzyskał do banku, zaległe należności postawione są w dniu unieważnienia w stan natychmiastowej wymagalności. Przy zastosowaniu teorii dwóch kondykcji przy uznaniu umowy kredytowej za niebyłą, frankowicz żąda zwrotu wszystkich wpłaconych przez 10 lat kwot. Instytucje finansowe mają prawo dochodzić zwrotu należności w odrębnym procesie, jednak tutaj także zastosowanie mają przepisy związane z przedawnieniem.
Byłem przekonany, że unieważnienie umowy frankowej to zawsze najlepsza opcja. Jednak to bardziej skomplikowana sprawa niż mi się wydawało, ale jak to mówią – człowiek uczy się przez całe życie 🙂